Osiedlili się tam cystersi, którzy byli zakonem aktywnym i podejmowali się zadań z różnych specjalności od budowniczych po finansistów i prawników. Klasztor cystersów przyjął nazwę od świętego Galgano, który zrezygnował z beztroskiego życia (tytuł rycerza, szlachecka rodzina, bogactwo) na rzecz pustelniczego trybu życia. Na znak takich zmian wbił miecz w kamień, który tkwi w klasztorze po dzień dzisiejszy. Opactwo nie zostało ukończone, gdyż zaczęły się klęski nieurodzaju oraz różne plagi. jednak to co zostało robi wrażenie... szkoda, że tak dużo musieliśmy zboczyć z drogi:/
jeszcze tylko zakup winka z winogron, które rosną w pobliżu opactwa i ruszamy dalej
:) Siena!
Siena to położone w centrum Toskanii dobrze zachowane średniowieczne miasto. Pierwsze na naszej trasie, które żyje w nocy! Aż za bardzo, pojawiają się tłumy, których do tej pory udało nam się unikać. A jeśli mowa o wieczornych wyjściach to najpopularniejszy w tym zakresie jest plac Piazza del Campo.
Pomarańczowo-ceglany plac w kształcie muszli, którego posadzka opada skośnie w dół od strony domów okalających plac do pałacu Palazzo Publico. Na placu do późnej nocy przesiaduje tłum ludzi. Panuje tutaj wyjątkowo przyjazna atmosfera, mieszkańcy i turyści siedzą na ceglanej posadce w gronie przyjaciół, odpoczywają, popijając dobre winko czy piwko.
Jest to fajna alternatywa do znajdujących się wokół placu kawiarenek i restauracji, które mogą znacznie nadszarpnąć budżet turysty. My na kolację udajemy się do bocznej uliczki, a winko zakupione na jednej z ulic spożywamy na placu i campingu
:)
# omomom musi być
;)
A wracając do Palazzo Publico, a dokładniej Torre del Mangia, polecamy wspiąć się na wieżę wysoką na 88 m, z której roztacza się piękna panorama miasta. Wejście na Torre del Mangia wiąże się z krótszą lub dłuższą (w zależności od naszego szczęścia) kolejką i wydatkiem 8EUR. Z uwagi na wąskie schody wpuszczają tylko po 25 osób. Najpierw wszyscy z tej grupy wchodzą, potem schodzą i dopiero może wejść kolejna grupa.
Kolejny punkt Sieny to Duomo di Siena, jest bogato zdobioną na zewnątrz katedrą, a pewnie w wewnątrz jest jeszcze ładniej, my niestety odpuszczamy wejście do środka.
Nie będziemy wymieniać wszystkich zabytków, w Sienie warto się zgubić w jej uliczkach, zresztą jak w każdym toskańskim miasteczku
:)
Tym razem, najlepszą opcją na nocleg jest camping, skąd następnego dnia rano wyruszymy dalej na północ.Dzięki za miłe słowa
:) dla tych co zaplanowali lub planują wakacje w tych rejonach, w razie jakiś pytań dajcie znać w miarę możliwości pomożemy
;)
@Mars_2000, upałami bym się nie martwiła, na campingu w Sienie w barze pracowała Polka, z jej relacji wynika, że w 2014 pogoda w wakacje nie była dużo lepsza (patrz lało). Zresztą zawsze możecie uciec się schłodzić nad morze
:)
@hienobiusz możliwe, nawet było gdzieś na liście, z drugiej strony przy ograniczeniach czasowych, jeśli mamy z czegoś zrezygnować zwykle jest to zwiedzanie obiektów od środka i nie tylko;)
Kolejny dzień, czyli kolejne kilometry w kierunku północnym. Na pierwszy ogień idzie Monteriggioni czyli twierdza na wzgórzu. To co wyróżnia miejscowość to otaczające ją mury z 14 wieżami. Znajduje się przy głównej drodze łączącej Florencję ze Sieną. Na murach przygotowano platformy widokowe, pozwalające spojrzeć poza mury jak i na małe zabudowania wewnątrz, co też czynimy
:)
Koszt wejścia na mury to 1,50EUR. Biletów nie wyrzucamy, sprawdzają je przy jednej i drugiej fortecy. Aby dostać się z jednej platformy widokowej na drugą trzeba przejść przez środek placu. Niestety tradycyjnie do wstępu trzeba doliczyć opłatę za parking.
Okolica cieszy nas tym bardziej, że wreszcie szaro, buro i ponuro zastępują kolorki
W takich okolicznościach docieramy do San Gimignano. To kolejne charakterystyczne, stare, średniowieczne miasto otoczone murami. Położone jest na wzgórzu górującym nad doliną Val d’Elsa, a charakteryzują go stare wieże widoczne już z daleka.
Oczywiście większość parkingów jest płatna, nam udało się zaparkować bez opłat przy drodze dojazdowej do miasteczka, tuż przed dojazdem pod mury. Takie tam widoki spod murów
;)
Miasto od razu budzi naszą sympatię, więc na dzień dobry postanawiamy się nim trochę nacieszyć
;)
na pierwszy rzut wybieramy Piazza del Duomo z Basilicą di Santa Maria, a później to już spacerek wokół miasta, zaglądanie do kamienic i innych budynków, czy wychodzenie na balkony
;)
Jednak to co zapamiętaliśmy najbardziej to lody, mistrzostwo. I bynajmniej nie rzucamy słów na wiatr. O jej doskonałości niech świadczy ogromna kolejka oraz kilkakrotnie wygrane konkursy na najlepsze lody na świecie! Bogactwo kolorów i smaków, co nie wybierzemy jedno jest pewne, pysznie! Jakby tego było mało, właściciel wita się z nami osobiście, a nawet zamienia kilka zdań. No dobra nie tylko z nami;) A teraz najważniejsze o czym mowa, lodziarnia Gelateria di Piazza (Gelateria Dondoli). Będąc w Toskanii nie można tego miejsca pominąć! Biją te na Starowiślnej na łeb i szyję (to taka uwaga dla mieszkańców Krakowa:P)
Czas jednak biegnie nieubłagalnie, trzeba jechać dalej. I Tu będzie krótko, bo każdy kto jest w Toskanii tam dociera, a i opisów nie brakuje. Florencja. Nasz spacer rozpoczynamy Piazzale Michelangelo, gdzie jest dość spory bezpłatny parking. I od razu takie widoki
;)
dodatkowo każdy z nas znajduje swoją zabawkę
;)
A co ciekawego czekało na nas po zejściu ze wzgórza, poniżej, bez zbędnych opisów, bo ich wszędzie pełno
:) - Most złotników - Piazza Della Signoria z Palazzo Vecchio i szeregiem rzeźb, w tym z Dawidem Michała Anioła (oczywiście replika, oryginał bezpieczny w muzeum) - Duomo, czyli katedra Santa Maria del Fiore - Battistero di San Giovanni - Kościół Santa Maria Novella - Basilica di Santa Croce - bazyliki San Lorenzo - Galleria degli Uffizi - i kilka innych ciekawych budynków, placyków, miejsc bez nazwy
;)
Podczas spacerów postanowiliśmy rozwiązać zagadkę
;) Wyjeżdżając poza granicę PL często spotykaliśmy się z przykuwającymi uwagę przerobionymi znakami, ale nigdy aż w takiej ilości. Sprawcą całego zamieszania jest Clet Abraham. To francuski artysta zajmujący się street-artem, który mieszka właśnie we Florencji, stąd aż tyle tu jego prac. Mimo, że jest ich tak dużo to cała akcja jest nielegalna. Zgodnie ze znalezionymi informacjami, Francuz szybko przykleja naklejkę, wsiada na rower i znika. Zmienione znaki jednak nadal przekazują swoją treść, nikt więc nie interweniuje. Ach to włoskie lekkie podejście;) A do tego wzbudzają uśmiech na twarzy nie jednego przechodnia. Podobno jak do tej pory zapłacił tylko jeden mandat (400eur). Polsko, co Ty na to?
;) Trafiliśmy także na jego pracownie, niestety była już zamknięta.
We Florencji trafiliśmy też na świetny patent! jeden z operatorów w swoim salonie ma zamykane bezpłatne szafki z ładowarkami, podpinasz telefon, zamykasz, idziesz zwiedzać lub pić wino, wracasz i masz naładowana baterię
:) chyba, że za szybko wypijesz to tylko w połowie
;)
I jeszcze mała uwaga, opłata dodatkowa za schłodzenie piwa
:) 1eur/2piwa, niestety nie mit, co nie zmienia faktu, że nie lubimy.
Niestety aby napełnić nasze żołądki musimy czekać, aż do 19. Po 15 nawet jeśli jakaś restauracja/ knajpka jest czynna to nie wydaje dań obiadowych. Tak trafiamy na pyszne włoskie jedzonko, I Tarocchi , adres: Via dei Renai, 12 – 14. Wszystko fajnie, ale już późno, a my dziś w planach mamy nocleg nad morzem
;) bye bye Florence @LaVarsovienne, przyznam się, że tych konkretnych w KR nie próbowałam;)
Jak złożyliśmy tak też się stało, jeszcze tego dnia byliśmy nad morzem… ale rzutem na taśmę bo tuż przed 24. Docieramy do Viareggio, które miało stać się naszym miejscem wypadowym na ostatnie dwa dni. Tradycyjnie już dopiero parkując w miasteczku szukamy noclegów na bookingu, o dziwo udaje nam się jakiś znaleźć
;) Viareggio to kurort, który w swojej ofercie ma eleganckie butiki, wykwintne restauracje, pełne bary i liczne dyskoteki. Jednak w październiku wygląda to zupełni inaczej. Plaże totalnie pustoszeją, a większość lokali jest zamknięta. Nawet drogę składają
;)
Tutejsze plaże są bardzo ładne, szerokie i jeszcze z widokiem na góry!
szeroka plaża praktycznie dla nas, brakuje tylko słońca w większej ilości
;)
W dniu dzisiejszym jednak mamy zamiar opuścić granice Toskanii i udać się do Cinque Terre, które obejmuje pięć miejscowości: Monterosso, Vernazza, Corniglia, Manarola, Riomaggiore. Wszystkie są bardzo kolorowe oraz położone w pięknej scenerii klifów nad Morzem Liguryjskim.
Ale po kolei, aby dotrzeć na pierwszy punkt widokowy na naszej trasie mijamy la Spezie. Miasteczko, gdzie tradycyjnie w godzinach po 15 do 19 nie ma co zjeść, poza mało smaczna pizzą. Zainteresowani mogą tutaj odwiedzić muzeum marynarki wojennej. A widok na miasto prezentuje się tak:
Zainteresowani przejazdem pociągiem między pięcioma miastami Cinque Terre mogą zostawić tutaj swój samochód i stąd ruszyć na podbój miejscowości.
My jednak decydujemy się do końca wykorzystać nasz samochód. I tak docieramy do pierwszej z pięciu miejscowości, Riomaggiore. To tutaj dowiadujemy się, że ścieżki piesze łączące wszystkie miasteczka są zamknięte, część jeszcze po powodziach z wcześniejszych lat), część z powodu aktualnie brzydkiej pogody. Spacerujemy więc trochę po mieścinie, trochę po wybrzeżu
:)
W minione lato również odwiedziłam Toskanię, tygodniowy wypad z tymże w terminie 26.08-2.09, nam pogoda udała się stuprocentowo:) Jedni znajomi byli kiedyś na wiosnę, inni we wrześniu - obie pary narzekały na pogodę, przede wszystkim z uwagi na to, że lało. Trzeba pamiętać, że to nie jest południe Włoch i z dystansem podchodzić do mądrości typu "najlepiej jechać przed lub po sezonie". U Was na razie pół na pół widzę - trochę chmur, trochę słońca
:) Byłam w Ogrodzie Tarota i polecam wszystkim szczerze! W tym miejscu można spędzić ładnych parę godzin! Cena dość wysoka za bilet, ale naprawdę warto! Noi należy pamiętać o godzinach otwarcia http://www.nikidesaintphalle.com/ My przyjechaliśmy godzinę za wcześnie, ale na szczęście kilka minut jazdy jest morze i nad morzem poczekaliśmy przy piwku.
:)Czekam na dalszą część relacji, bo od razu wspominam sobie minione lato i fajnie porównać doświadczenia. Na razie z miejsc, które nam się powtarzają to jedynie termy Saturnia
:D
Północ Toskanii obskoczyłem .... południe niea takie cuda jak pokazujesz: Bagnoregio; Montemerano; Pitigliano to absolutny musjestem zainspirowanyPozdrawiam i czekam na więcej
Moj Boze, moim skromnym zdaniem zrobiliscie blad, nie zwiedzajac kosciola w Sienie. To wg mnie, najladniejszy kosciol we Wloszech. Taka sliczna bombonierka.
Bardzo sympatyczna i przede wszystkim interesująca relacja , do tego "okraszona" fajnymi zdjęciami. I teraz, po jej przeczytaniu, to już wręcz nie mogę się doczekać tegorocznych wakacji w lipcu, które zaplanowaliśmy spędzić dokładnie w tym rejonie Włoch
:) Planujemy pobyt 10-o dniowy, gdzie pierwsze 3 dni po przylocie, są zarezerwowane na zwiedzanie Pizy i Florencji, a na kolejne 7 zatrzymamy się w typowym gospodarstwie agroturystycznym pod Moltepulciano , skąd zamierzamy autkiem robić wypady do Sieny, Perugii, Asyżu i wszelakich innych miasteczek i wiosek w Toskanii. Mam jedynie nadzieję, że upały (a wiem, że bywa tam mega gorąco) nie pokrzyżują skutecznie tych planów. Ale , to się dopiero okaże na miejscu..
Świetna relacja i zdjęcia! Mocno zachęcająca do objazdu samochodem po całej Toskanii (byłem niestety tylko w 2 miastach toskańskich: Florencji i w Pizie). Dlatego mam pytanie: jak wygląda kwestia w wypożyczeniem auta, z jakiej wypożyczalni korzystaliście i jak mniej więcej rozkłada się to cenowo?
muniox napisał:Świetna relacja i zdjęcia! Mocno zachęcająca do objazdu samochodem po całej Toskanii (byłem niestety tylko w 2 miastach toskańskich: Florencji i w Pizie). Dlatego mam pytanie: jak wygląda kwestia w wypożyczeniem auta, z jakiej wypożyczalni korzystaliście i jak mniej więcej rozkłada się to cenowo?Dzięki!korzystaliśmy z usług rentalcars.com, a samochód był z wypożyczalni SicilyByCar. Zależało nam na firmie, która nie doliczała opłaty za zwrot w innej lokalizacji. Koszt to 610PLN za okres od 8 do 14 października. Plus oczywiście paliwo.Niestety jakieś dwa tygodnie temu ściągnęli nam z konta dodatkowo 50 EUR, rzekoma za przekazanie danych policji (mandat - cały czas się zastanawiamy kiedy i gdzie :/)
My też wynajmowaliśmy auto przez rentalcars SicilybyCar, za 500-tkę na tydzień w sezonie (26.08-2.09) zapłaciliśmy 693 zł. Po powrocie nam zabrali 33 euro, do tej pory wydawało mi się, że dlatego, że nie oddaliśmy pełnego baku, więc nawet nie pytałam, bo mniej więcej za 20 euro moim zdaniem powinniśmy dolać benzynę, więc powiedzmy sobie "zaokrąglili". ale teraz zastanawiam się, czy przypadkiem takie zabieranie sobie z konta to nie jest normalna praktyka tej wypożyczalni. Bo w sumie, jak powiedziałam pracownikowi, że nie mam pełnego baku, bo nie starczyło nam czasu to machnął ręką i nawet nie sprawdził. A Wy jak teraz udowodnicie, że nie zatrzymała Was policja? Chyba, że fotoradar może.Zmieniając temat - też byliśmy w Gelateri Dondoli
:-)
A co do lodów w Krakowie, byliśmy 2 tyg. temu w weekend i jedliśmy pyszne lody własnej roboty w Cupcake Corner Bakery.
Świetna relacja, rewelacyjne zdjęcia, inspirujące opisy!
:) Sama wróciłam niedawno z Bolonii i Florencji, więc tym milej oglądało mi się Wasze zdjęcia z najpiękniejszego miasta Toskanii. Oczywiście również planuję zwiedzić kiedyś Toskanię w podobnym stylu, jak Wy, ale chyba nieprędko będę mieć okazję. Czekam na więcej!
8-)
Świetna relacja i piękne zdjęcia - gratuluję! Dwa lata temu również robiłem objazdówkę po Toskanii, ale takich krajobrazów niestety nie udało się uświadczyć.. Trzeba będzie powtórzyć
:)
Świetne fotki i miejsca wyprawy, zainspirowaliście mnie i chyba w tym roku w maju się wybierzemy, maj to dobry okres na Toskanię ? czym się posługiwaliście przy planowaniu trasy ?
@Davepl - po tej relacji mam wrażenie, że każdy miesiąc jest dobry na Toskanię! Wiosna jest świetną opcją. Nie dość, że zielono, to jeszcze przyjazne temperatury i większe szanse na słońce. Jak dla mnie - maj jak najbardziej!
Davepl napisał:Świetne fotki i miejsca wyprawy, zainspirowaliście mnie i chyba w tym roku w maju się wybierzemy, maj to dobry okres na Toskanię ? czym się posługiwaliście przy planowaniu trasy ?Dzięki.Maj to dużo lepszy okres, jak nie najlepszy (tak nam się wydaje:P):)A czym się posługiwaliśmy, głownie internetem. wyszukiwaliśmy ciekawe miejsca i starali wpasować w nasz plan podróży. jednak wiele miejsc z naszej mapy i tak nie odwiedziliśmy z powodu braku czasu.anulkax7 napisał:Rewelacyjne zdjęcia wiaduktu
:) Ciekawi mnie jeszcze, jak się ułożyły koszty tej podróży?Dziękuję
:)Koszty niestety nie wyglądają już tak kolorowo, jeden z droższych regionów na naszej mapie podróży np. wypożyczenie samochodu to koszt 610PLN za okres od 8 do 14 październikanocleg średnio 40EUR/2osobiad ok 20-30EUR/2os
Osiedlili się tam cystersi, którzy byli zakonem aktywnym i podejmowali się zadań z różnych specjalności od budowniczych po finansistów i prawników. Klasztor cystersów przyjął nazwę od świętego Galgano, który zrezygnował z beztroskiego życia (tytuł rycerza, szlachecka rodzina, bogactwo) na rzecz pustelniczego trybu życia. Na znak takich zmian wbił miecz w kamień, który tkwi w klasztorze po dzień dzisiejszy. Opactwo nie zostało ukończone, gdyż zaczęły się klęski nieurodzaju oraz różne plagi. jednak to co zostało robi wrażenie... szkoda, że tak dużo musieliśmy zboczyć z drogi:/
jeszcze tylko zakup winka z winogron, które rosną w pobliżu opactwa i ruszamy dalej :) Siena!
Siena to położone w centrum Toskanii dobrze zachowane średniowieczne miasto. Pierwsze na naszej trasie, które żyje w nocy! Aż za bardzo, pojawiają się tłumy, których do tej pory udało nam się unikać. A jeśli mowa o wieczornych wyjściach to najpopularniejszy w tym zakresie jest plac Piazza del Campo.
Pomarańczowo-ceglany plac w kształcie muszli, którego posadzka opada skośnie w dół od strony domów okalających plac do pałacu Palazzo Publico. Na placu do późnej nocy przesiaduje tłum ludzi. Panuje tutaj wyjątkowo przyjazna atmosfera, mieszkańcy i turyści siedzą na ceglanej posadce w gronie przyjaciół, odpoczywają, popijając dobre winko czy piwko.
Jest to fajna alternatywa do znajdujących się wokół placu kawiarenek i restauracji, które mogą znacznie nadszarpnąć budżet turysty. My na kolację udajemy się do bocznej uliczki, a winko zakupione na jednej z ulic spożywamy na placu i campingu :)
# omomom musi być ;)
A wracając do Palazzo Publico, a dokładniej Torre del Mangia, polecamy wspiąć się na wieżę wysoką na 88 m, z której roztacza się piękna panorama miasta. Wejście na Torre del Mangia wiąże się z krótszą lub dłuższą (w zależności od naszego szczęścia) kolejką i wydatkiem 8EUR. Z uwagi na wąskie schody wpuszczają tylko po 25 osób. Najpierw wszyscy z tej grupy wchodzą, potem schodzą i dopiero może wejść kolejna grupa.
Kolejny punkt Sieny to Duomo di Siena, jest bogato zdobioną na zewnątrz katedrą, a pewnie w wewnątrz jest jeszcze ładniej, my niestety odpuszczamy wejście do środka.
Nie będziemy wymieniać wszystkich zabytków, w Sienie warto się zgubić w jej uliczkach, zresztą jak w każdym toskańskim miasteczku :)
Tym razem, najlepszą opcją na nocleg jest camping, skąd następnego dnia rano wyruszymy dalej na północ.Dzięki za miłe słowa :) dla tych co zaplanowali lub planują wakacje w tych rejonach, w razie jakiś pytań dajcie znać w miarę możliwości pomożemy ;)
@Mars_2000, upałami bym się nie martwiła, na campingu w Sienie w barze pracowała Polka, z jej relacji wynika, że w 2014 pogoda w wakacje nie była dużo lepsza (patrz lało). Zresztą zawsze możecie uciec się schłodzić nad morze :)
@hienobiusz możliwe, nawet było gdzieś na liście, z drugiej strony przy ograniczeniach czasowych, jeśli mamy z czegoś zrezygnować zwykle jest to zwiedzanie obiektów od środka i nie tylko;)
Kolejny dzień, czyli kolejne kilometry w kierunku północnym. Na pierwszy ogień idzie Monteriggioni czyli twierdza na wzgórzu. To co wyróżnia miejscowość to otaczające ją mury z 14 wieżami. Znajduje się przy głównej drodze łączącej Florencję ze Sieną. Na murach przygotowano platformy widokowe, pozwalające spojrzeć poza mury jak i na małe zabudowania wewnątrz, co też czynimy :)
Koszt wejścia na mury to 1,50EUR. Biletów nie wyrzucamy, sprawdzają je przy jednej i drugiej fortecy. Aby dostać się z jednej platformy widokowej na drugą trzeba przejść przez środek placu. Niestety tradycyjnie do wstępu trzeba doliczyć opłatę za parking.
Okolica cieszy nas tym bardziej, że wreszcie szaro, buro i ponuro zastępują kolorki
W takich okolicznościach docieramy do San Gimignano. To kolejne charakterystyczne, stare, średniowieczne miasto otoczone murami. Położone jest na wzgórzu górującym nad doliną Val d’Elsa, a charakteryzują go stare wieże widoczne już z daleka.
Oczywiście większość parkingów jest płatna, nam udało się zaparkować bez opłat przy drodze dojazdowej do miasteczka, tuż przed dojazdem pod mury.
Takie tam widoki spod murów ;)
Miasto od razu budzi naszą sympatię, więc na dzień dobry postanawiamy się nim trochę nacieszyć ;)
na pierwszy rzut wybieramy Piazza del Duomo z Basilicą di Santa Maria, a później to już spacerek wokół miasta, zaglądanie do kamienic i innych budynków, czy wychodzenie na balkony ;)
Jednak to co zapamiętaliśmy najbardziej to lody, mistrzostwo. I bynajmniej nie rzucamy słów na wiatr. O jej doskonałości niech świadczy ogromna kolejka oraz kilkakrotnie wygrane konkursy na najlepsze lody na świecie! Bogactwo kolorów i smaków, co nie wybierzemy jedno jest pewne, pysznie! Jakby tego było mało, właściciel wita się z nami osobiście, a nawet zamienia kilka zdań. No dobra nie tylko z nami;) A teraz najważniejsze o czym mowa, lodziarnia Gelateria di Piazza (Gelateria Dondoli). Będąc w Toskanii nie można tego miejsca pominąć! Biją te na Starowiślnej na łeb i szyję (to taka uwaga dla mieszkańców Krakowa:P)
Czas jednak biegnie nieubłagalnie, trzeba jechać dalej. I Tu będzie krótko, bo każdy kto jest w Toskanii tam dociera, a i opisów nie brakuje. Florencja.
Nasz spacer rozpoczynamy Piazzale Michelangelo, gdzie jest dość spory bezpłatny parking. I od razu takie widoki ;)
dodatkowo każdy z nas znajduje swoją zabawkę ;)
A co ciekawego czekało na nas po zejściu ze wzgórza, poniżej, bez zbędnych opisów, bo ich wszędzie pełno :)
- Most złotników
- Piazza Della Signoria z Palazzo Vecchio i szeregiem rzeźb, w tym z Dawidem Michała Anioła (oczywiście replika, oryginał bezpieczny w muzeum)
- Duomo, czyli katedra Santa Maria del Fiore
- Battistero di San Giovanni
- Kościół Santa Maria Novella
- Basilica di Santa Croce
- bazyliki San Lorenzo
- Galleria degli Uffizi
- i kilka innych ciekawych budynków, placyków, miejsc bez nazwy ;)
Podczas spacerów postanowiliśmy rozwiązać zagadkę ;) Wyjeżdżając poza granicę PL często spotykaliśmy się z przykuwającymi uwagę przerobionymi znakami, ale nigdy aż w takiej ilości. Sprawcą całego zamieszania jest Clet Abraham. To francuski artysta zajmujący się street-artem, który mieszka właśnie we Florencji, stąd aż tyle tu jego prac. Mimo, że jest ich tak dużo to cała akcja jest nielegalna. Zgodnie ze znalezionymi informacjami, Francuz szybko przykleja naklejkę, wsiada na rower i znika. Zmienione znaki jednak nadal przekazują swoją treść, nikt więc nie interweniuje. Ach to włoskie lekkie podejście;) A do tego wzbudzają uśmiech na twarzy nie jednego przechodnia. Podobno jak do tej pory zapłacił tylko jeden mandat (400eur). Polsko, co Ty na to? ;)
Trafiliśmy także na jego pracownie, niestety była już zamknięta.
We Florencji trafiliśmy też na świetny patent! jeden z operatorów w swoim salonie ma zamykane bezpłatne szafki z ładowarkami, podpinasz telefon, zamykasz, idziesz zwiedzać lub pić wino, wracasz i masz naładowana baterię :) chyba, że za szybko wypijesz to tylko w połowie ;)
I jeszcze mała uwaga, opłata dodatkowa za schłodzenie piwa :) 1eur/2piwa, niestety nie mit, co nie zmienia faktu, że nie lubimy.
Niestety aby napełnić nasze żołądki musimy czekać, aż do 19. Po 15 nawet jeśli jakaś restauracja/ knajpka jest czynna to nie wydaje dań obiadowych. Tak trafiamy na pyszne włoskie jedzonko, I Tarocchi , adres: Via dei Renai, 12 – 14.
Wszystko fajnie, ale już późno, a my dziś w planach mamy nocleg nad morzem ;) bye bye Florence
Jak złożyliśmy tak też się stało, jeszcze tego dnia byliśmy nad morzem… ale rzutem na taśmę bo tuż przed 24. Docieramy do Viareggio, które miało stać się naszym miejscem wypadowym na ostatnie dwa dni. Tradycyjnie już dopiero parkując w miasteczku szukamy noclegów na bookingu, o dziwo udaje nam się jakiś znaleźć ;) Viareggio to kurort, który w swojej ofercie ma eleganckie butiki, wykwintne restauracje, pełne bary i liczne dyskoteki. Jednak w październiku wygląda to zupełni inaczej. Plaże totalnie pustoszeją, a większość lokali jest zamknięta. Nawet drogę składają ;)
Tutejsze plaże są bardzo ładne, szerokie i jeszcze z widokiem na góry!
szeroka plaża praktycznie dla nas, brakuje tylko słońca w większej ilości ;)
W dniu dzisiejszym jednak mamy zamiar opuścić granice Toskanii i udać się do Cinque Terre, które obejmuje pięć miejscowości: Monterosso, Vernazza, Corniglia, Manarola, Riomaggiore. Wszystkie są bardzo kolorowe oraz położone w pięknej scenerii klifów nad Morzem Liguryjskim.
Ale po kolei, aby dotrzeć na pierwszy punkt widokowy na naszej trasie mijamy la Spezie.
Miasteczko, gdzie tradycyjnie w godzinach po 15 do 19 nie ma co zjeść, poza mało smaczna pizzą.
Zainteresowani mogą tutaj odwiedzić muzeum marynarki wojennej.
A widok na miasto prezentuje się tak:
Zainteresowani przejazdem pociągiem między pięcioma miastami Cinque Terre mogą zostawić tutaj swój samochód i stąd ruszyć na podbój miejscowości.
My jednak decydujemy się do końca wykorzystać nasz samochód. I tak docieramy do pierwszej z pięciu miejscowości, Riomaggiore. To tutaj dowiadujemy się, że ścieżki piesze łączące wszystkie miasteczka są zamknięte, część jeszcze po powodziach z wcześniejszych lat), część z powodu aktualnie brzydkiej pogody.
Spacerujemy więc trochę po mieścinie, trochę po wybrzeżu :)